Limp Bizkit byli czołowymi przedstawicielami gitarowego grania przełomu lat 90. i 00., kiedy to po seattlowskiej fali grunge’u rockowa muzyka skręcała w nieco inną stronę, a amerykański rynek zalała fala numetalu, który ciężkie granie zaczął łączyć z kulturą hiphopową i zupełnie innym podejściem do metalowego brzmienia. Pochodzący z Florydy zespół nie miał w swojej muzyce aż tyle mroku co KoRn, nie był tak klasycznie metalowy co Slipknot, nie miał też tak dobrego wokalu co Deftones, ale zdecydowanie wyprzedzał innych swoim luzem, bezpośredniością i niesamowitą zdolnością tworzenia nośnych melodii w bujającej oprawie. Jednocześnie Limp Bizkit potrafili utrzymać przy tym wszystkim odpowiednią moc i ciężkość, zupełnie nie odstając pod tym względem reszcie stawki.

To będzie niezwykła nostalgiczna podróż do lat młodości dla obecnych 30 i 40 latków. ocenia Grzesiek z portalu Koncerty w Polsce. Zespoły z końcówki lat 90. przeżywają swój renesans, wyprzedając największe hale na świecie i też w Polsce, co bardzo nas cieszy – dodaje.

Zaczęli w 1997 roku chyba najbardziej szalonym i ciężkim albumem w swojej dyskografii, “Three Dollar Bill, Y’All$”, w którym najmocniej było czuć rodzącą się nową scenę i jej inspirację światem hip hopu. Kolejne “Significant Other” pokazywało nam, że muzyka zespołu może też mieć w sobie ten nośny pierwiastek, a “Nookie” czy “Break Stuff” latały nie tylko po głowach amerykańskiej młodzieży zagubionej w nowej rzeczywistości początku kolejnego tysiąclecia, ale też w ramówce MTV i stacji radiowych. Wszystkie te aspekty zostały dopracowane do numetalowej perfekcji na “Chocolate Starfish and the Hot Dog Flavored Water”, które przyniosło nam “Rollin’”, “My Way” czy “My Generation”. Wspominałem o połączeniu przebojowości i mocy, która niesamowicie buja? Spróbujcie teraz nie poruszać głową, kiedy w myślach słyszycie fragmenty “My way on the highway” czy “keep, rollin’, rollin’, yeah”. Ciężko znaleźć tak skuteczne dowiezienie metalowego tematu jak robili to w tamtym czasie Limp Bizkit. I choć kolejne lata były już mniej udane, zarówno dla ekipy dowodzonej przez Freda Dursta, jak i reszty numetalowej braci ustępującej stopniowo miejsca na mainstreamowej gitarowej mapie najpierw garażowcom z The White Stripes czy The Strokes i później Brytyjczykom z indierockowej fali w postaci Arctic Monkeys czy Franz Ferdinand, to muzyka Limp Bizkit na stałe zakorzeniła się w rockowej i metalowej historii, do dziś będąc jednym z najważniejszych zespołów dla wielu słuchaczy.

Limp Bizkit nie zawsze mieli szczęście, jeśli chodzi o ich koncerty w Polsce. Ich pierwsza wizyta, chyba w ich najlepszym okresie, która była zaplanowana na 23 marca 2004 roku, została odwołana, kiedy w Spodku znajdowali się już fani zespołu, ale policja dostała sygnał o potencjalnym zagrożeniu bombowym. Nie był to jedyny odwołany koncert Limp Bizkit w Polsce. Ostatnio Amerykanie nie pojawili się na Pol’and’Rocku w 2022 roku będąc jedną z zapowiedzianych gwiazd festiwalu. Na szczęście przez te lata trochę tych wydarzeń z ich udziałem się nazbierało i łącznie wystąpili u nas 6 razy grając w Szczecinie, Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu.– wspomina Grzesiek z KwP.

Ostatni raz Limp Bizkit grali u nas w 2016 roku w stolicy Dolnego Śląska, więc czas najwyższy na ponowne spotkanie z amerykańskim zespołem. A warto dodać, że dalej grają w niezmienionym  od debiutu składzie, co patrząc na ich prawie trzydziestoletnią historię jest godne uwagi. Wszystko to sprawia, że w Atlas Arenie szykuje nam się wielkie święto, na którym powinien się znaleźć każdy fan gitarowego grania.

Tekst powstał przy współpracy z portalem Koncerty w Polsce.

Zdjęcie: Allan Maxwell

 

Jesteś influencerem, dziennikarzem lub blogerem?

Chcesz nawiązać z nami współpracę?

Napisz – marketing@makis.pl 

Koncerty w Polsce to portal, który od prawie 10 lat opisuje koncertową rzeczywistość na naszym rodzimym podwórku. Śledzą wszystkie ogłoszenia, zbierają informacje, przygotowują podsumowania, ale przede wszystkim jeżdżą na mnóstwo wydarzeń, dzieląc się swoimi wrażeniami i tworząc przestrzeń do dyskusji. A rozmowy o koncertach lubią prawie tak samo jak chodzenie na nie. Najprawdopodobniej byli na tym samym koncercie co Ty!